Co ma Black Friday do remontu u Twojego sąsiada
Jakie uczucia wzbudza w Tobie hasło ,,Black Friday’’? Ekscytacja z powodu zbliżających się wyprzedaży, czy przerażenie na myśl o atakujących zewsząd reklamach, w których każdy próbuje Ci coś sprzedać, a dodatkowo twierdzi, że jego produkt jest dla Ciebie najlepszy?
Umówmy się, nikt nie lubi reklam - krzyczące billboardy, czy wyskakujące na każdej stronie internetowej okienka mówiące: ,,musisz to mieć!’’ potrafią przyprawić o zawrót głowy. I wcale nie jest to ten przyjemny, lekko łaskoczący zawrót, wywoływany dzięki przyjemnym doznaniom. Zdecydowanie nie. Wspomniany czarno-piątkowy zawrót głowy można porównać do remontu u sąsiada. Znasz to uczucie, gdy wiertarka za ścianą wyznacza godzinę pobudki i sprawia, że głowa puchnie. Podobne przeżycia Twojej głowie serwują reklamy o wyprzedażach, promocjach, specjalnych ofertach i produktach, których nie wolno Ci przegapić. Bo co? Bo korporacja osiągająca zyski na poziomie milionów dolarów zanotuje niższą sprzedaż? Ałć.
Wszystko zaczęło się w Ameryce...
O co chodzi w Black Friday i dlaczego Twoja karta płatnicza tego dnia wzbudza wśród wielu sklepów tak wielkie zainteresowanie, postaramy się wyjaśnić w tym wpisie. A zaczniemy od początku: jest połowa XX wieku, Amerykanie według tradycji w ostatni czwartek listopada spotykają się z rodzinami i zasiadają do wspólnej kolacji, by uczcić Święto Dziękczynienia. W wielu miastach i miasteczkach organizuje się tego dnia parady, na które ściągają tłumy ciekawskich, a sponsorami większości parad są sklepy i domy towarowe. Ten dzień jest dla nich świetną reklamą przed zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia. Z czasem piątek po Święcie Dziękczynienia zaczyna uchodzić za pewnego rodzaju inaugurację zakupowego szaleństwa przed Gwiazdką. Tego dnia Amerykanie złaknieni zakupów i chcący skorzystać z długiego weekendu, zamiast do pracy kierują się właśnie do domów towarowych. Policja w Filadelfii mierzy się z ogromnymi korkami, tłumami ludzi na ulicach i incydentami drobnych złodziei. Zaczyna używać określenia ,,Black Friday’’ by opisać to, co się dzieje tego dnia na ulicach. To jedno ze znanych wyjaśnień tej nazwy. Drugie mówi, że sprzedawcy prowadząc swoje księgi rachunkowe używali czarnego tuszu do zanotowania zysków, a czerwonego do notowania strat. Strony ich ksiąg w ostatni piątek listopada zwykły być czarne. Rekordowo czarne. Kupujący tego dnia mieli okazję nabyć świąteczne prezenty w wyjątkowych cenach, nierzadko znacznie korzystniej niż innego dnia. Tak zaczęło się zakupowe szaleństwo i do tego momentu wszystko wydaje się być w porządku - sprzedawcy notują zyski, kupujący oszczędzają na zakupach. Co poszło nie tak? Chciwość jednych i drugich. Marketingowcy szybko zwęszyli zarobek, podkręcając atrakcyjność ofert i zaostrzając konkurencję między sklepami. Konsumenci poddani skutecznie działającym siłom reklamy zaczęli kierować się jej naciskom, bardziej niż własnym potrzebom, czy swoim możliwościom finansowym. I tu niestety kończy się czas dobrej fali Black Friday. U schyłku minionego wieku ostatni piątek listopada staje się świętem zakupowego szaleństwa.
Wyprzedaż na niby
Około 2015 roku kultura ,,Czarnego Piątku’’ na dobre zadomawia się w Polsce, mamiąc przy tym kupujących reklamami wyprzedaży oraz oferując produkty, których wcale nie potrzebujemy. Niby w samych wyprzedażach nie ma nic złego, powiesz. I byłaby to słuszna uwaga, gdyby wyprzedaże faktycznie nimi były. Tymczasem rok w rok, mamy do czynienia z zawyżaniem cen tuż przed piątkowym szaleństwem, by zaraz je obniżyć i hucznie obwieszczać promocję. Tak działa rynek.Jedna z sieciówek odzieżowych w Polsce w opublikowanym rok temu raporcie podaje, że sprzedaż w Czarny Piątek przynosi im zyski wartości 50-60% całej sprzedaży listopadowej. Dla jasności: w jeden dzień wspomniana firma zarabia ponad połowę tego, co jest w stanie zarobić w miesiąc. Mówimy o polskiej firmie, a spróbujmy wyobrazić sobie przychody światowych gigantów… Na domiar tego, po sukcesie w Czarny Piątek nadchodzi Cyber Poniedziałek, w czasie którego sklepy robią wyprzedaże w sklepach internetowych. Na sumę tych zawrotnych zysków składają się nasze decyzje, które podejmujemy za pośrednictwem portfela. Zwabieni promocją (która często nią nie jest!) kupujemy za dużo. Albo nawet kupujemy mało, ale są to rzeczy, których wcale nie potrzebujemy. Nabywamy je tylko dlatego, że wydaje nam się, że są tańsze, że zaoszczędzimy. Nic z tych rzeczy. Przepłacamy, a szafa pęka w szwach.
Sodoma i Gomora
Nasze przepełnione półki to jedno, jest jeszcze inny, nawet gorszy efekt Czarnego Piątku, mianowicie - dźwigająca na swoich barkach nasze konsumenckie decyzje planeta Ziemia. Produkt, jeszcze zanim go kupimy, jest obarczony ogromnym śladem węglowym, hektolitrami zużytej wody oraz ciężką pracą pracowników, żyjących w biedniejszych niż nasz, rejonach świata. Tylko przemysł paliwowy truje bardziej niż moda, pamiętaj. Oczywiście na temacie mody się nie kończy, przecież przy okazji piątkowych wyprzedaży kupujemy nie tylko ubrania. Wydajemy pieniądze też na kosmetyki, czy elektronikę. Słyszałeś_aś kiedyś o Agbogbloshie? To nazwa największego na świecie wysypiska elektrośmieci. Miejscowi nie bez powodu nazywają je Sodomą. Co roku nielegalnie trafia tam ćwierć miliona ton elektronicznych śmieci. Nie są w żaden sposób utylizowane, ani recyklingowane. Setki ludzi wymontowują z nich miedziane i aluminiowe części, by później sprzedać w je w skupie. Pozostałe części urządzeń są palone, bądź bez przestrzegania żadnych przepisów i regulacji - po prostu składowane. Hałdy śmieci się piętrzą, toksyny z palonych telefonów, komputerów unoszą się nad głowami lokalnych społeczności, by ostatecznie zatruć powietrze. Fragmenty śmieci wnikają w glebę, a ilość wyprodukowanego na świecie plastiku szacuje się już na wystarczającą, by zafoliować nim całą kule ziemską. Robi wrażenie, prawda? To są bolesne skutki naszych decyzji zakupowych. Ale rozchmurz się, jest na to remedium.
I wtedy wchodzi LESS_ - cały na fioletowo
Wyobraź sobie, że w czasie piątkowych wyprzedaży nie kupujesz nowej konsoli, klawiatury, czy fajnej bluzy. Zamiast tego realnie przyczyniasz się do zmniejszenia ekologicznych kosztów ich produkcji, poprzez kupno używanego sprzętu, czy ubrania. A Twoje stare przedmioty? Niech posłużą kolejnej osobie jako nowe. Kupuj i sprzedawaj, rozważnie, w drugim obiegu.
Tutaj z odsieczą przychodzi LESS_. To idealna platforma do sprzedania niepotrzebnych już ubrań, elektroniki, książek, gier, sprzętu sportowego, nawet kosmetyków. Nawet jeśli popłyniesz na fali piątkowych wyprzedaży, pamiętaj, że to, czego przestaniesz używać, możesz sprzedać w LESS_. Naszym założeniem nie jest tylko dostarczenie kanału sprzedaży. Chodzi przede wszystkim o pokazanie, że drugi obieg jest cool. A Twój portfel na pewno podziela nasze zdanie ;) W czarno-piątkowe zakupowe szaleństwo da się nie wpaść. Wystarczy je ominąć, zminimalizować, podjąć refleksję nad tym, dlaczego kupujemy. Nie chcemy mówić: ,,nie kupuj wcale’’, przecież mało kto lubi radykalne zmiany. Ale może podejdź do tegorocznych zakupów na chłodno, np. korzystając z przeceny w Twoim ulubionym sklepie i kupując produkty, które i tak zawsze kupujesz. Nie oceniamy, nie osądzamy;) Ale wiedz, że dopamina w Twoim mózgu, która wydziela się, gdy sobie coś kupujesz nie zwraca uwagi na to, gdzie i co nabywasz. Taką samą radość może Ci przynieść przemyślany i ważny zakup używanej książki, rękawic bokserskich, czy kaszmirowego swetra, jak zakupy w czasie piątkowego szaleństwa. Z tą różnicą, że piątkowe wyprzedaże sieją niemałe zniszczenie na Twoim koncie bankowym, wypełniają dom niepotrzebnymi rzeczami, a ostatecznie zostawiają z poczuciem winy i pustki. Godzimy się na to w imię popkulturowego nurtu, nakazującego korzystanie z szerokiej gamy ofert kapitalizmu.