Sprawdź teraz
aplikację LESS_
Ulubione Info Sprzedaj Profil

Czasem podpatruję ludzi, którzy wynoszą śmieci. Jeśli nie trafią jakąś rzeczą do pojemnika, podnoszą ją z wahaniem albo wcale tego nie robią. Czują się obserwowani. Mają wrażenie, że zachowują się głupio. Może niektórzy podchodzą ambicjonalnie? Myślą: „No jak to, po śmieci będę się schylać? Przecież jestem poważnym człowiekiem” – mówi Stanisław Łubieński, autor „Książki o śmieciach”.

ŁUKASZ PILIP: Przywykliśmy do śmieci w naszym otoczeniu?

STANISŁAW ŁUBIEŃSKI: Tak,  już  nas  nie  dziwią.  To stały element krajobrazu jak trawa, kamienie czy piasek. W miejskiej przyrodzie nie wyobrażam sobie przystanku autobusowego bez wianuszka petów dookoła śmietnika. Ale śmieci w mieście nie bulwersują mnie tak, jak te wyrzucone w lasach czy na polach. Tam organizowane są często dzikie wysypiska. Uważamy je za darmowy śmietnik.  Przykład?  Ktoś  opowiadał  mi  ostatnio  o  swoich przygodach z remontem. Zamówił kontenery na odpadki budowlane i poprosił firmę, żeby je później wywiozła. Gdy dowiedział się o tym jego sąsiad, powiedział: „Po co to panu? Na pana miejscu wywaliłbym wszystko do lasu”. Ludzie  chętnie  jeszcze  wyrzucają  śmieci  do  bagien. Te zasysają odpadki i mamy wrażenie, że pozbyliśmy się  problemu.  Nic  bardziej  mylnego.  Natura  nie  jest  workiem  bez  dna.  Nie  rozumiemy,  że  w  ten  sposób  zanieczyszczamy miejsce, w którym żyjemy. Bo śmieci przeżyją nas na pewno, być może zobaczą je nawet nasze wnuki (...). 

Czyli śmieci są wszędzie?

– Nie ma miejsca w naszym kraju, które byłoby od nich wolne. Niedawno odwiedziłem rezerwat Puszczy Białowieskiej. Ruch turystyczny jest w nim ograniczony, można  jedynie  przemieszczać  się  z  przewodnikiem. Myślałem więc, że nie znajdę tam żadnych śmieci. Ale wystarczy mieć nastrojone na nie oko, aby dostrzec je między drzewami. Był jakiś papierek i jakiś plastikowy kawałek, pewnie fragment sprzętu fotograficznego (...).

Chcesz przeczytać cały wywiad z autorem “Książki o śmieciach” – Stanisławem Łubieńskim? Całość w Newsweek Psychologia 4/2021


Poprzedni Prev

Dobre pomysły chodzą parami

Następny Next

Wracamy do szkoły!